Po ostatnich projektach została mi ostatnia, wybrakowana paleta i dwie luźne deski, również z palety. Z tych resztek postanowiłam zrobić osłonkę na długą doniczkę stojącą na zewnętrznym parapecie przed oknem kuchennym, przy wejściu do domu.
Długie deski przeznaczyłam na wykonanie przodu, deski na boki zostały pozyskane z palety. Szlifierką oczyściłam drewno i wygładziłam mocno chropowate powierzchnie:
Wyrzynarką docięłam drewniane elementy na odpowiednią długość i szerokość:
Całość zabejcowałam na kolor dębowy:
Po wyschnięciu bejcy wtarłam gąbką nieco białej emalii akrylowej, a gdy z kolei wyschła farba zawoskowałam wszystkie powierzchnie:
Metalowymi kątownikami, przy pomocy wkrętarki miałam spiąć deski w całość:
.. ale przyłożyłam je na próbę na zewnątrz do doniczki i okazało się, że piękny srebrzysto-biały kolor nijak ma się do mojego przedogródka. Nie wiem co ja sobie myślałam malując akurat tak.
Zeszlifowałam zatem wosk i farbę, pomalowałam wszystko jeden raz lakierobejcą w kolorze jasnego dębu i zmontowałam:
Moja osłonka nie mogła mieć tylnej ścianki z uwagi na niewystarczająco głęboki parapet. W tej sytuacji zrezygnowałam też z dna, podstawka wystarczy, a ja miałam nieco mniej pracy.
Nie jest to projekt najwyższych lotów, ale po serii ostatnich przeróbek i renowacji chwilowo mam szczerze dosyć szlifowania i malowania w garażu bez okien. Liczę na to, że pogodna aura pozwoli wejść do ogródka, dotlenić organizm i odzyskać w słońcu wigor by jesienią z zapałem powrócić do prac stolarskich.