Dzisiaj post o bardzo wąskiej tematyce. Chcę zwrócić uwagę na wykończenie owalnego balkonu "od czoła". Nie mam na myśli barierki tyko obrzeże wylewki na balkonie, nad czerwonym daszkiem na poniższym zdjęciu.
Poniżej tego daszku był standardowo położona elewacja, nad daszkiem musieliśmy zrobić wylewkę we własnym zakresie.
Zdjęcie przed zrobieniem wylewki:
I to właśnie wykończenie tej wylewki od zewnątrz dało nam do myślenia. Diabeł tkwi w szczegółach, a mnie ten szczegół zaprzątał głowę zdecydowanie dłużej niż same płytki na balkon. Niełatwo było znaleźć informacje na temat w internecie, dlatego zdecydowałam się poświęcić mu osobny rozdział na blogu.
Powodem, dla którego postawiliśmy pytajnik w tym miejscu był kształt frontowego balkonu. Żeby zachować jego ładny, owalny obrys należałoby obrzeże obłożyć płytkami pociętymi w dość wąskie paski, ułożonymi pionowo. Poza dużą ilością płytek skutkowałoby to też zwiększoną ilością fug, efekt wizualny zatem mocno niepewny.
Kolejna rzecz: znajomy sprzedawca płytek powiedział nam, że płytki w tym miejscu z czasem mają tendencję do odpadania. Mieliśmy płytki w poprzednim mieszkaniu na zewnętrznej krawędzi balkonu i nie odpadały, ale balkon był prostokątny więc i powierzchnia płytek była zdecydowania większa. Tutaj byłyby wąskie paski z płytek, mała powierzchnia klejenia i być może rzeczywiście mogłoby tak się stać. A pod balkonem ławka, z tyłu taras, wizja spadających płytek nieciekawa.
Tym samym płytki w tym miejscu zostały odrzucone.
Po przeanalizowaniu innych opcji zdecydowaliśmy się na wykończenie obrzeża balkonu zaprawą elewacyjną i pomalowanie jej w kolorze elewacji naszego domu. Tak też zostało zrobione.
Jednak to rozwiązanie również ma wadę, o której wiedzieliśmy i podjęliśmy kroki, żeby ją w jak największym stopniu wyeliminować. Istnieje niestety szansa, że pojawią się zacieki wskutek wypłukiwania fug z pomiędzy płytek ułożonych na powierzchni balkonu i spływania tej zabarwionej fugą wody po czole balkonu, czyli po naszej zaprawie. Po wyschnięciu zostają nieładne przebarwienia. Żeby zminimalizować ściekanie wody z balkonu w taki sposób, płytki ułożono na powierzchni balkonu tak, że wystają poza jego obrys, a dodatkowo wykończone są listwą. Z uwagi na owalny kształt balkonu kupiliśmy listwę elastyczną, którą łatwo można było dopasować do jego konturu. To ta cienka brązowa linia okalająca płytki:
Dzięki wysuniętym płytkom i listwie woda spływająca z balkonu odbija się od metalowego daszka i spada na ziemię nie brudząc elewacji.
Listwa pełni nie tylko funkcję praktyczną, w moim odczuciu ładnie wykańcza płytki, które były cięte po łuku i gdyby nie ona widoczna byłaby linia cięcia.
Balkon wykończony został kilka miesięcy temu. Na razie zastosowane rozwiązanie się sprawdza, nie ma śladu po zaciekach. Sądzę jednak, że jest to jeden z tych postów do których warto powrócić za rok czy dwa, żeby podzielić się uwagami nad praktycznością takiego wykończenia balkonu. Mimo wszystko tak sobie myślę, że pomalowanie raz na kilka lat tej części elewacji, jeśli zacieki się pojawią jest do zaakceptowania. W końcu coś trzeba robić ;)
Ps.
Płytki ułożone zastały przed wykończeniem zaprawą obrzeża balkonu.
Prostokątny w kształcie balkon z tyłu domu wykończyliśmy w podobny sposób, tylko tu listwa okalająca nie musiała być elastyczna i tym samym dostępna była szersza, lepiej chroniąca balkon przed powstawaniem ewentualnych zacieków. Jak widać różnica w szerokości znaczna.
Ps. 2. Robiąc zdjęcia dostrzegłam, że z metalowego daszka nie została jeszcze zdjęta cała folia zabezpieczająca. Próbując ją teraz zdjąć przekonałam się, że nie jest to proste, słońce zrobiło swoje. Dopilnujcie u siebie i nie przegapcie jak ja bo dołożycie sobie niepotrzebnej roboty..
Przy okazji na zdjęciu trzecim od końca zajawka tego co się dzieje pod naszym tylnym balkonem. Prace nad tarasem zmierzają do końca. Relacja wkrótce na blogu. Zapraszam :)